Archiwum październik 2003, strona 1


paź 15 2003 czy bedzie mi dane...
Komentarze: 1

potrzeba zwierzenia sie jest zbyt silna, potrzeba wygadania sie i ogarniecia wszystkiego rozumem, ale to nie mozliwe... niestety dowolnosc interpretacji zabija ... ja chce wiedziec co i jak, ja chce wiedziec dlaczego tak a nie inaczej. ale nie dowiem sie, moze nie teraz, moge sie domyslac, ale wszystko bedzie zbyt subiektywne i dajace nadzieje, zabijajace brutalnie. nie bedzie mi dane poznac prawdy, nie bedzie mi dane zrozumienie, nie bedzie mi dane sprawdzenie, to wszystko nalezy do przeszlosci. byc taka mala muszka, usiasc u ciebie na suficie i obserwowac..ale czy cos by to dalo? po co rozpamietywac?? jaki w tym sens?? przeszlosc... tyle pytan i same wyobrazenia...

smierc_to_ja : :
paź 12 2003 pelno zmian
Komentarze: 0

nie jest zle... pozbieralam sie nadzywczaj szybko... moze mam tylko uraz, nie za ciekawie mi sie porusza po osiedlu, ale... koniec jednego oznacza poczatek czegos innego. zmiany zaszly szybko... nie zawsze sie ich chce, ale bunt na nic by sie zdal. musialam pognac za tym co sie stalo. najpierw klotnia ze znajomymi, falsz pewnego osobnika sprawia, ze mam uraz, ze nie potrafie z nim przebywac w jednym miejscu, wszystko co mowi odrazu interpretuje jako klamstwo. poza tym rozstanie... tez uswiadomilo mi kilka rzeczy. nie chodze tam gdzie kiedys... moze zle robie, bo przez to trace kontakt z trzema zajebistymi ludzmi, ale wszystko sie da zrobic... wystarczy spiknac sie z nimi na innym terytorium, bardziej neutralnym. facet naszczescie nie ma nic na komorce i milczy... wczesniej wysylal mi smski typu "zrozumialem co zrobilem", badz "pije bo nie mam u ciebie szans" (pil nawet gdy byl ze mna...). ale zaczynam od nowa zyc, zbieram sie ze znajomymi na spotkanie, codziennie cos... zeby nie czuc bolu, zeby znalesc nowych znajomych i zeby oczyscic swa dusze... poza tym dowiedzialam sie kilka ciekawych rzeczy, pewne sprawy innaczej wygladaja w ich swietle... na dodatek zyskalam kontakt z gosciem, ktory kiedys mi sie podobal... gadalismy sobie wczoraj na gg do 2 w nocy... to prawda koniec jednego oznacza poczatek czegos nowego... nawet w moich uczuciach zaszly zmiany. podoba mi sie kumpel z roku... niestety nie mam u niego szans. w dodatku kumpeli tez sie podoba... ustepuje miejsca... z zachowania widze, ze woli ja niz mnie... jesli wogole woli ktoras z nas... a moze ma dziewczyne.. jutro idziemy na piwo (cala grupa) wiec sie wszystko wyjasni... a jak nie jutro to w srode :D.

smierc_to_ja : :
paź 09 2003 prosze was...
Komentarze: 0

prosze was pozwolcie mi byc mna... przestancie mieszac sie w moje zycie i mowic co i jak powinnam robic... mam swoje wady, ostrzegalam przeciez... nie moja wina, ze nie wierzyliscie, ze probowaliscie byc madrzejsi... "wiesz, to co widzisz to tylko pozory, nie jestem ta usmiechnieta, radosna dziewczynka, mam swoje wady i bardzo potrafie dopiec... jestem zla osoba..." "co ty gadasz, oj kopnac cie za to?" tak wygladalo to dawniej, a dzis? "nie wiedzialem, ze jestes az taka zla, ze taka potrafisz byc, jak cie poznalem bylas inna, a potem dopiero pokazalas swoje oblicze" "ostrzegalam, nie chciales wierzyc..." i zaczela sie bezsensowna rozmowa co robie zle i co powinnam w sobie zmienic... a ja nie mam potrzeby dopasowywania sie do innych, jestem jaka jestem i tego sie nie wstydze... a to, ze komus to sie nie podoba to nie moja sprawa.... czemu nagle wszystkim zalezy by ukacac mi moje wady? ja je znam, ale jest mi z nimi dobrze... towarzystwo zaufanych osob (chodz bardzo ograniczone) jest jednak zlozone z wyjatkowych osob, a naprawde trzeba byc kims, zeby ze mna wytrzymac... nie uszczesliwiam soba nikogo na sile...

"nie zdziw sie, jesli kiedys kogos poznasz i..." stop... mam dosc tego typu tekstow... co z tego, ze ktos ma mnie za dziwke? co z tego, ze ktos inny ma mnie za kretynke, a jeszcze inna osoba za bardzo dorosla i prawdomowna?? roznie mnie ludzie postrzegaja, norma... a co jesli poznam kogos i ten ktos ulegnie opowiastkom? znaczy, ze nie bedzie to odpowiednia osoba... a jesli naprawde bedzie mi zalezalo nie bede taka zimna suka... nie bede stosowac takich gierek jak przy obecnym zwiazku..

smierc_to_ja : :
paź 08 2003 zerwanie...
Komentarze: 0

dziwnie sie wszystko ulozylo... jeszcze jakis czas temu marzylismy o tym by byc razem, we dwoje, a teraz? nie ma juz nas, jest on, jestem ja... ale nie my... rozstanie bylo koszmarne... prawda bolesna... i co najgorsze zbyt pozna...

ja sie zmienilam... zawsze czlowiek pod wplywem zlych wydarzen sie zmienia, a teraz? na mysl o kims czulam lek (powoli przechodzi), zaufac tez nie potrafie (jestem zbyt ufna, a on, on to poprostu wykorzystal... oklamal mnie...), ale z zawzietoscia ranie sie jeszcze bardziej powracajac myslami do negatywnych slow... jutro kolejne spotkanie, juz bez nerwow, juz spokojnie... zwiazek ten sprawil, ze inaczej patrze tez na alkohol... nie jestem w stanie pic... tzn moze gdybym sie przelalama, ale na dzien dzisiejszy nie potrafie, odrzuca mnie... on pozostawil jednak poza kilkoma pieknymi chwilami duzo bolu i lez... i kilka urazow... pewnie szybko sie zalecze, ale nie wiem na ile predko bede w stanie z kims byc...

chcial bym wrocila... powiedzialam, ze moze bedzie szansa na to jesli bedzie sie leczyc i bedzie sie uczyc... na drugi dzien jednak po rozmowie stwierdzil, ze szansy nie ma... moze dlatego powiedzial, ze dopiero zaczyna pic... ja juz go nie rozumiem, ale nie to mialo byc tematem... powracajac do tematu poprosil bym byla grzeczna... po dluzszych rozmyslaniach stwierdzilam, ze to bez sensu.. dlaczego? on tak do konca grzeczny nie byl.... i gdy pomysle co on wyrabial po zerwaniu... boli, bardzo boli...

a jego kumpel? chyba sie juz odczepil, osiagnal to co chcial, pozbyl sie mnie, ale jaki mial w tym cel to ja nie wiem... nadal mnie nienawidzi, nadal ma jakies waty, ale... siedzi cicho... widuje go teraz raczej przypadkiem w autobusie na uczelnie... oboje udajemy, ze sie nie znamy, tak jest najlepiej...

tak sie zakonczyla moja przygoda z nimi... zabawna historia z nieco gorszym zakonczeniem...

smierc_to_ja : :