lip 04 2002

historia mojego nicka


Komentarze: 1

moj nick, moze was wielu zszokowac-co to za wariatka uwaza sie za smierc... ale coz ma to swoje glebsze zrodlo. smierc pociagala mnie od bardzo dawna, jest fascynujaca i pelan tajemnicy. z biegiem czasu im bardziej nad nia sie zastanawialam, tym czesciej uwazalam ja za swoja przyjaciolke... po pewnym czasie zrozumialam ze jest czescia mnie, nie uciekne od niej... zaczela mnie fascynowac jeszcze bardziej... inspirowala mnie do wielu przemyslen (niestety nie spisanych). im glebiej sie nad tym zastanawialam tym czesciej rozumialam ze skoro czescia mnie jest smierc, to ja musze nia byc... chodzby polowicznie ( w sumie tyczy sie to kazdego z nas). dodatkowo na uwage zasluguje moje srodowisko. nie bardzo sobie radze z  ludzmi, przewaznie kontakty w zyciu zapewnia mi irc... jestem osoba bardzo zamknieta w sobie, ciezko wydobyc ze mnie cokolwiek, ale nie zawsze tak bylo... probowalam otworzyc sie na ludzi, znalesc przyjaciol jednak... jednak nigdy mi sie to nie udawalo. z kazda porazka ginela czesc mnie... az smierc porwala wiekszosc mojej osoby... teraz przy zyciu trzyma mnie jedna osoba... jednak jest ona najwazniejsza dla mnie. kocham go i za nic na swiecie nie pozwolilabym mu odejsc... moge nawet powiedziec, ze gdyby smierc zechciala by go odemnie zabrac, bez wachania poszla bym za nim. dla was wydaje sie to smieszne, ale jest on jedyna osoba ktora byla w stanie zmienic moje podejscie do swiata i do zycia, przy nim zaczelam odzyskiwac siebie... ale nad jego osoba skupie sie potem... tak wiec wiecie juz skad wzial sie moj nick... moze to troche chaotyczny zapis, ale da sie go zrozumiec...

smierc_to_ja : :
05 lipca 2002, 00:00
Nie wiesz nawet jak się cieszę.Może to zabrzmi dziwnie,ale czekałem na Ciebie długo... Otóż,jeszcze nie wiesz,ale mamy wspólny temat... Śmierć.Wiem o śmierci wiele... bardzo wiele... i to nie z książek,w tej kwestii bowiem nie uznaję ich... Tylko doświadczenie.A mam go sporo. Wiedz,że i ja umierałem setki razy,choć samych prób samobujczych miałem tylko dwie. Ale to wystarczyło.Jednak najwięcej o śmierci nauczało mnie życie.Widziałem setki razy jak uumierałem.Jak umierali inni... Widzę w śmierci nowe życie-całkiem słusznie zresztą. O nią się dla siebie modlę od dawna. I ja kogoś kocham,kogoś,kto ma moją duszę na karku od dawna... Ktoś od kogo zależy cała moja wieczność. Złożyłem przysięgę,której dotrzymam.Przysiegę świętą,choć obiecałem straszny grzech,grzech samobujstwa,jeśli Pan odbierze Im życie... Im-mam na myśli trzy dziewczyny,dwie kocham jak kocha się najbliższego przyajciela,a jedną miłością typowo damsko-męską... Dwie z

Dodaj komentarz