Archiwum 04 lipca 2002


lip 04 2002 moja milosc
Komentarze: 2

kocham go i wiem ze on czuje to samo do mnie... jest wyjatkowym facetem, jedynym ktory tak duzo dla mnie znaczy. nasz zwiazek trwa juz dwa miesiace i... przy sobie nosze zawsze pierscionek od niego, zazwyczaj nie nosze takich rzeczy, ale ta jest wyjatkowa... sama juz nie wiem, chwilami smiejemy sie ze to zareczynowy, a moze jednak nie sa to smiechy... do slubu i tak troche bysmy musieli poczekac. jest odemnie rok mlodszy, a chwilami powazniejszy odemnie, smieszne. jak na swoje 17 lat jest bardzo dorosly, ale nie na tyle by stracic swoja wesolosc. a poczatki zapowiadaly sie ciekawie. prqawdzifa love story mozna napisac. on mial ja, tzn mial ja na oku, bo ona miala rozwazyc jego propozycje chodzenia. do mnie startowal taki jeden mariuszek (zajebisty kumpel). dagoos (czyli ona) wyjechala na jakis czas. ja czesto widywalam sie z moim obecnym chlopakiem (marcinkiem). byly to spotkania pseudokumplowskie. mariuszek pewnego dnia postanowil wyznac mi milosc (buuu), a ja powiedzialam by wiecej tego nie robil, ale postanowilam przemyslec jego propozycje (namowil mnie do tego marcinek). no ale pod wplywem rozmowy z pewnym "przyjacielem' wkurzona na maksa stwierdzilam, ze daje sobie spokoj, ze ja nie chce by tak to wygladalo i... nie odpowiedzialam mu. tego dnia przyjechal do mnie marcin z kumpela-gosia (wtedy sie jeszcze kumplowalysmy). dziwnie sie wobec siebie zachowywali, nie wiedzialam zupelnie o co chodzi. okazalo sie ze w drodze do mnie gosia powiedziala ze poza dagoosia ma jeszcze za kandydatke mnie i ... JA!!! myslalam ze nie wytrzymam takiej konkurencji. ona w sumie wydawala mi sie byc nawet troche wazniejsza dla marcinka odemnie. wszystko to do czasu wyjazdu nad jeziorko. tam stalismy sie para i trwa to do dzis. pamietam ze wtedy z nami miala jechac gosia, ale w ostatniej chwili sie rozmyslila. oboje sie na nia wkurzylismy (ja-myslalam ze mnie wtedy nie zabiora, a pozatym to troche glooopio tak bylo sama jedna dziewczyna i 3 facetow;  on-myslal ze ja sie rozmysle i z jego planow w stosunku do mnie nici). pojechalam (ryzyko ogromne) i sie z tego bardzo ciesze... ale sprawa z dagoosia trwala jeszcze dluuugo. okazalo sie bowiem ze na dzien przed wyjazdem wyslala mariuszkowi smsa w sprawie jej przyszlosci z marcinkiem, sms o tresci "juz sie zastanowilam"... nie bardzo wiedzialam co o tym myslec, ale dla marcinka to juz nie mialo znaczenia. hmmm troche zakrecona ta story (jak serial brazylijski), ale wszystko dopsze sie skonczylo...

smierc_to_ja : :
lip 04 2002 historia mojego nicka
Komentarze: 1

moj nick, moze was wielu zszokowac-co to za wariatka uwaza sie za smierc... ale coz ma to swoje glebsze zrodlo. smierc pociagala mnie od bardzo dawna, jest fascynujaca i pelan tajemnicy. z biegiem czasu im bardziej nad nia sie zastanawialam, tym czesciej uwazalam ja za swoja przyjaciolke... po pewnym czasie zrozumialam ze jest czescia mnie, nie uciekne od niej... zaczela mnie fascynowac jeszcze bardziej... inspirowala mnie do wielu przemyslen (niestety nie spisanych). im glebiej sie nad tym zastanawialam tym czesciej rozumialam ze skoro czescia mnie jest smierc, to ja musze nia byc... chodzby polowicznie ( w sumie tyczy sie to kazdego z nas). dodatkowo na uwage zasluguje moje srodowisko. nie bardzo sobie radze z  ludzmi, przewaznie kontakty w zyciu zapewnia mi irc... jestem osoba bardzo zamknieta w sobie, ciezko wydobyc ze mnie cokolwiek, ale nie zawsze tak bylo... probowalam otworzyc sie na ludzi, znalesc przyjaciol jednak... jednak nigdy mi sie to nie udawalo. z kazda porazka ginela czesc mnie... az smierc porwala wiekszosc mojej osoby... teraz przy zyciu trzyma mnie jedna osoba... jednak jest ona najwazniejsza dla mnie. kocham go i za nic na swiecie nie pozwolilabym mu odejsc... moge nawet powiedziec, ze gdyby smierc zechciala by go odemnie zabrac, bez wachania poszla bym za nim. dla was wydaje sie to smieszne, ale jest on jedyna osoba ktora byla w stanie zmienic moje podejscie do swiata i do zycia, przy nim zaczelam odzyskiwac siebie... ale nad jego osoba skupie sie potem... tak wiec wiecie juz skad wzial sie moj nick... moze to troche chaotyczny zapis, ale da sie go zrozumiec...

smierc_to_ja : :
lip 04 2002 na samym poczatku
Komentarze: 1

dzien jak co dzien, pelen niespodzianek... postanowilam zalozyc tu swojego blogam, poniewaz... no wlasnie dlaczego? czy dlatego ze lubie pisac, czy moze chcialam juz uciec od swojego starego bloga... trudno powiedziec... zalozylam go-to jest pewne. narazie wam jednak nie bede sie ukazywac, kim jestem, skad jestem to nie wazne. szczegoly, to sa zbedne szczegoly. wole sie zajac przedstawieniem mojej duszy, swiata w ktorym przyszlo mi zyci poglady, ktore  na zywo boje sie wyrazac... lubie pisac, bardzo... nie tworze wierszy-to nie dla mnie. bardzoej wole pisac pamietniki,spiswac wlasdne marzenia,chociaz za duzo ich nie mam. mam nadzieje ze moj blog wam sie spodoba, ze nie zabronicie mi tu tworzyc, pozwolicie odplynac, odciac sie od swiata zewnetrznego. narazie to by bylo na tyle, pierwszy wpis uwazam za zamkniety!

smierc_to_ja : :