Komentarze: 0
nakarmione i szczesliwe, uff cieszy mnie to bardzo. wabia sie forest (ona) i wisienka (on)... wisienka jest mlodsza i jeszcze zastraszona, ale mysle ze w przeciagu miesiaca powinna sie oswoic z domem...
nakarmione i szczesliwe, uff cieszy mnie to bardzo. wabia sie forest (ona) i wisienka (on)... wisienka jest mlodsza i jeszcze zastraszona, ale mysle ze w przeciagu miesiaca powinna sie oswoic z domem...
piekny jest ten dzisiajeszy dzionek, tylko moje ukoffane malenstwa (dwie swinki morskie), chyba niedlugo zaczna opierdalac mnie za brak opieki... ze tak to ujme, normalmnie zarcie im sie skonczylo i teraz zyja na resztkach, ale kto to widzial, zeby jedno podelko (okolo 0,5kg) oproznic w jeden tydzien, no gora poltora... te zarloki wykoncza moj nedzny juz portfelik... a tu jeszcze wiory siano... chyba poszukam sponsora w rodzinie ;))). ale tatusko jeszcze nie odkryl swinki nowiukiej, a moze odkryl, bo w moim pokoju juz byl, tylko nie chce wzbudzac awantury... kto by tam to wiedzial :). a ja jestem zbyt szczesliwa, zeby myslec o tym co stary powie.
ale sie wkurwilam, seryjnie, mam juz dosc tych pieprzonych kretynow... jezuuu jak bym mogla wykasowalabym irca... ale nie moge ze wzgledu na siostre... a co sie stalo?
1. najpierw wkurwil mnie kumpel... no ale od poczatku: jakis czas temu moj kumpel zaczal chodzic z taka jedna laska... nazwijmy ja... "ania"... przez jakis czas byli ze soba szczesliwi, ale ona wczesniej leciala na takiego jednego paskudnego typka i... zdradzila mojego kumpla z tym typkiem (tylko sie calowali)... rozstanie bylo bolesne i ciezkie... "ania" przestala byc moja kolezanka (a to przez kilka ostrych slow) i tak przez kilka miechow wszystko zaczelo sobie przysychac... do czasu gdy moj kumpel nie zaczal chodzic z "beata". wszystko bylo oki, do czasu gdy kumpel nie wyjechal na kilka dni... "beata" pewnego dnia zaprosila tego paskudnego typka nad jezioro i znow doszlo do zdrady. tym razem naszczescie obeszlo sie bez rozstania, ale coz... 1. o zdradzie nie poinformowala go ona, tylko paskudny typek... po 2. teraz ten paskudny typek dziwi sie co wszyscy maja przeciwko niemu... po 3. chwali sie, ze jednemu gosciowi przyprawil 2 razy rogi ... i jak tu takiego nie pobic, no powiedzcie, jak go slysze to poprostu mi sie noz w kieszeni otwiera. a co smieszniejsze to ten paskudny typek wyskoczyl do mojego chlopaka (podczas rozmowy na irc) z tekstem, zeby uwazal, bo on (ten typek) moze sobie narobic ochoty i na mnie... buahahah (on sie za jakiegos boga uwaza czy co?). no i teraz jedyne na co mam nadzieje to to, ze wreszcie ktos mu da niezly wpierdol, bo tylko na to zasluguje...
2. no i siedzialam i sluchalam sobie tych gloopot jego, gdy przyszedl jeszcze jeden gosciu i do mnie z tektem (na privie), ze moj chloapk ma sie odczepic od takiego jednego nazwijmy go "bartka", bo jesli temu cos zrobi... to on osobiscie da mu wierdol...a z nim tak latwo mu nie pojdzie... tylko czy ja wygladam na jakas sekretarke? jak taki odwazny niech sam mu to powie... ehhh az sie wkurzylam...
ps. dzis kasuje fote... mam dosc jej tutaj...
a mialo byc tak pieknie... i jest, nie musze zapadac w wieczny sen by byc przy nim, byc z nim... wszystko wraca do normy... trzeba tylko uwazac, tak jak z dzidziusiem, by nie zrobic nowych bledow, lub nie w dac sie w poprzedni schemat... nie chcialabym juz nigdy wiecej uslyszec slow... lepiej jakbys ze mna zerwala... straszne slowa, nigdy wiecej!!! chodz z drugiej strony sa rzeczy nie do unikniecia-ta jest jedna z nich.. tak mi sie wydaje. ale jestesmy razem, jest pieknie. jestesm SZCZESLIWA :))))))).
czy ja spie? nie, juz nie spie... ale prosze ja chce spac... ja musze spac... bo, bo jesli to juz koniec to nie ma sensu otwierac oczu i patrzec na to wszystko... bo jesli sie nie da tego uratowac... to po co mi patrzec na ten swiat? nie chce juz otwierac oczu i nie widziec jego twarzy, nie chce zasypiac nie czujac jego dotyku, nic nie chce jesli ma to byc robione bez niego... pozwolcie mi wiec zasnac i nie budzcie juz wiecej... niech snie, ze to wszystko nadal trwa...