zaczesto mi sie to zdarza ostatnio... musze wreszcie nauczyc sie tego, ze nie zapomina sie o blogu i nie zaniedboje sie go ani na chwile... z drugiej strony moze to wina natloku mysli...
1. studia- ciezka sprawa, co tydzien jakies kolokwium. do dzis udawalo mi sie jakos all zaliczyc... jesli nawet te kolo zawale to nic sie nie stanie... w koncu raz kiedys mozna :D.
2. serduszko- pika... ale ... coraz spokojniej. powoli zaczynam sie zastanawiac czy ja przypadkiem nie mam kawalka lodu zamiast serca. podoba mi sie koles z grupy, ale nic z tego nie bedzie, bo ja mu sie nie podobam, a poza tym... eeeeee... nawet na gloopia kole nie chce dac sie wyciagnac. jeden plus w tym jest taki, ze powoli zaczynam o nim zapominac. wlasciwie w serduszku nie dzieje, sie nic takiego co by bylo warte opisania. poprostu typowe nastolatkowe dylematy.
3. moj "przyjaciel" juz od ponad miesiaca go nie widzialam. dzis moze zjawi sie na spotkanku... w sumie bylo by dobrze, bo mamy do pogadania i to baaaardzo powazna rozmowe... ciekawe czy przyjdzie... czy bedzie czas pogadac... okaze sie.
4. moj eks?? odczepil sie... narazie...
5. swieta sie zblizaja, wolne sie zbliza, bedzie dobrze... cisza, spokoj... ehhh juz nie moge sie doczekac.
6. znajomi? coraz lepiej. jeden kumpel przeprosil mnie za swoje zachowanie, za wyzywanie mnie itp. przeprosiny przyjelam (chodz jakos z dystansem z nim sie porozumiewam).
7. samobojstwa.... ja nie wiem czy to jakas mania zimowa czy co... mi juz pzeszla ta mania, co prawda mam czasem ochote wziasc noz i chociaz poczuc bol, ale teraz potrafie to opanowywac (wlasciwie to nie wiem czy to ja czy strach). ten weekend jednak strasznie mnie poryl... mianowicie w piatek jechalam na spotkanie (tajne) ze znajmymi... kumpela (ktora z racji mlodego wieku nie zostala zaproszona) przyslala mi smska (wlasciwie to bylo ich kilka), ze poklocila sie z facetem i chce sie spotkac. w jednym z tych napisala, ze chce sie powiesic. z wyrzutem sumienia (glowilam sie niezle, czy jej cos nie odbilo) pojechalam na wczesniej ustalone spotkanko. wlasciwie oplacilo sie, bo bylo super, a kumpela sie opanowala i nadal jest z facetem. nastepnego dnia ... ehhh.... nastepny dzien to temat na inna notke...