Komentarze: 3
jaka jestem? sama juz nie wiem... znajomi juz mnie nie poznaja, ja sama sie sobie dziwie... "musisz byc bardzo zakochana, skoro zgodzilas sie na taki zwiazek", no tak zgodzilam sie, ale... nie uwazam siebie za osobe zakochana. moze na poczatku bylam zauroczona, ale jak to sie mowi, to trwalo do pierwszego "piwa"... teraz za bardzo pod wzgledem picia mu nie ufam. czy to zakochanie? a moze zamilowanie do tragedii? co bedzie nastepne? niechciane dziecko? boshe wszystko jest takie smieszne... ostatnio przyjrzalam sie swoim zwiazkom i... doszlam do wniosku, ze kazdy jeden jest dziwniejszy... ohp, skin, alkoholik... mieszanka niezla, bede miala co w przyszlosci opowiadac (wnokom, albo kotom, jeszcze nie wiem ;)). moze to chamskie, ale teraz to wszystko biore na dystans. slysze od niego "kocham cie" i bagatelizuje te slowa, olewam, nie odpowiadam na nie... wlasciwie zastanawia mnie jedno... jak to jest, ze faceci tak szybko sie zakochuja? i to odrazu na smierc i zycie? ehhh oni czesto nie zdaja sobie sprawy z tego co mowia... dystans... miedzy nami jest dystans. nie moge nawet przestac go podejrzewac, bo jesli uspie swoja czujnosc on wykorzysta to... juz raz tak zrobil...
zabawne ale jestesmy razem ponad miesiac... i takie problemy....