Komentarze: 0
pogoda byla cudowna. na poczatku same siedzialysmy nad rzeczka i obalalysmy winko (domowej robotki mniaaaaami). napisalysmy do chlopakow, ze jestesmy i czy sie zjawia... chwile pozniej przyszli :). w sumie maks bylo nas okolo 8 osob... :). winko w polaczeniu z piwkiem, badz same piwko szumialo w glowce (nic dziwnego... pilo sie na sloneczku efekty sa).
nie obeszlo sie bez kontuzji. troszke nadwyrezylam sobie kolanko (w pewnym momencie zle stanelam) i stoczylam nierowna walke z pokrzywami (auuuuaaaa... bardzo nierowna... i oczywiscie przegrana). efekt koncowy? obandazowane kolanko i prawa reka (tzn raczka tylko dlatego, ze nosze okladzik...). zmuszona jestem rowniez troszke wypic wapna... chyba mam lekkie uczulenie na pokrzywke...
a dzis? wspominanie co sie wczoraj dzialo... duzo smiechu bylo... :)))) fajnie by bylo cos takiego powtorzyc, tylko tym razem ja nie pije... hehehe :).
-to, to winko... mocne bylo....