wlasciwie dzis sie zszokowalam... dzien jak co dzien, nieco obolala wyszlam na dwor, szlam jak polamaniec. spodkalam dwoch kumpli... darka i mariusza... mariusz to najlepszy przyjaciel mojego faceta... jest nietypowy z charakterku, ale da sie lubic. pierwszego szoka przezylam gdy zaproponowal bysmy we trojke poszli do mnie. no to poszlismy... chwile posiedzielismy gadajac o bzdurkach i poszli... ja zostalam, juz nie mialam sily wychodzic... pojawili sie na gg. pogadalam z nimi :). w pewnym momencie zapytalam mariusza czy mnie nie lubi... odpowiedzial, ze lubi i... albo ktos tu kogos oklamuje, albo ja nic nie jarze. w koncu to on namawial mojego faceta by ze mna zerwal, w koncu to on rozmysla gdzie by tu mnie wyslac by mogli spokojnie popic... wiec? jak to z tym lubieniem jest? zszokowal mnie na maska... ah ci faceci...