Komentarze: 0
nie jest zle... pozbieralam sie nadzywczaj szybko... moze mam tylko uraz, nie za ciekawie mi sie porusza po osiedlu, ale... koniec jednego oznacza poczatek czegos innego. zmiany zaszly szybko... nie zawsze sie ich chce, ale bunt na nic by sie zdal. musialam pognac za tym co sie stalo. najpierw klotnia ze znajomymi, falsz pewnego osobnika sprawia, ze mam uraz, ze nie potrafie z nim przebywac w jednym miejscu, wszystko co mowi odrazu interpretuje jako klamstwo. poza tym rozstanie... tez uswiadomilo mi kilka rzeczy. nie chodze tam gdzie kiedys... moze zle robie, bo przez to trace kontakt z trzema zajebistymi ludzmi, ale wszystko sie da zrobic... wystarczy spiknac sie z nimi na innym terytorium, bardziej neutralnym. facet naszczescie nie ma nic na komorce i milczy... wczesniej wysylal mi smski typu "zrozumialem co zrobilem", badz "pije bo nie mam u ciebie szans" (pil nawet gdy byl ze mna...). ale zaczynam od nowa zyc, zbieram sie ze znajomymi na spotkanie, codziennie cos... zeby nie czuc bolu, zeby znalesc nowych znajomych i zeby oczyscic swa dusze... poza tym dowiedzialam sie kilka ciekawych rzeczy, pewne sprawy innaczej wygladaja w ich swietle... na dodatek zyskalam kontakt z gosciem, ktory kiedys mi sie podobal... gadalismy sobie wczoraj na gg do 2 w nocy... to prawda koniec jednego oznacza poczatek czegos nowego... nawet w moich uczuciach zaszly zmiany. podoba mi sie kumpel z roku... niestety nie mam u niego szans. w dodatku kumpeli tez sie podoba... ustepuje miejsca... z zachowania widze, ze woli ja niz mnie... jesli wogole woli ktoras z nas... a moze ma dziewczyne.. jutro idziemy na piwo (cala grupa) wiec sie wszystko wyjasni... a jak nie jutro to w srode :D.